26.06.2012

15. Linia między życiem a śmiercią jest bardzo cienka...

# Imagine  Larry'm 


Wszystko zaczęło się od x factor'a, poznaliśmy się z Haroldem  w 7 edycji, gdy połączono nas przez Simona w jeden zespół ONE DIRECTION. Najpierw było cześć, cześć, później było dyskretne spojrzenie, następnie pojedynczy pocałunek lub przytulas, aż uznaliśmy, że powinniśmy spróbować. Byłem z Eleanor i ją kochałem, ale Harry to był ten jedyny. On myślał podobnie. Od razu się polubiliśmy i powoli zapłonęło to co zapłonęło, stwierdziliśmy, że nie będziemy tego dłużej ukrywać i powiedzieliśmy całemu światu, że jesteśmy razem. Niektórzy zareagowali dobrze i się cieszyli, inni od nas odeszli.. Byliśmy ze sobą szczęśliwi, ale wiadomo jak to w każdym związku zdarzają się sprzeczki, głównie o alkoholizm Hazzy, on kochał pić i imprezować, ja też, ale umiem powiedzieć "STOP" a Harry nie.. 
-Hej imprezowiczu. -pocałowałem go w polik widząc, że się obudził.
-Hej, głowa mi pęka.
-Trzeba było nie pić kochanie.
- wiem, to ostatni raz.. -złapał się za głowę Harry.
-Ta... zawsze tak mówisz -zrobiłem krzywą minę i poszedłem do kuchni aby dokonczyc robienie śniadania. Słyszałem jak Loczek pałętał się po domu bez celu i cos mamrotał pod nosem. Nagle zrobiło się cicho więc wystraszony poszedłem zobaczyć czy coś się stało. Tak, Harry padł na łóżko jak zabity. Pijak Pierdolony!! Ale dobrze, że poszedł spać a nie truje mi dupe o byle co.

*wieczór*
-wychodzę! -krzyknął Harry a ja w momencie znalazłem się przy wyjściowych drzwiach.
-Dokąd znowu?!
-Z Zayn'em do klubu. -założył płaszcz.
-myślałem, że spędzimy ten wieczór razem. -zrobiłem smutną minę.
-No to może jutro? -pocałował mnie w czoło. Jego wargi były ciepłei miękkie. Czułem jego prerfumy, które były cudowne, i jego miętowy oddech na mojej twarzy. NIE!! LOUIS'IE TOMLINSONIE, OGARNIJ SIE!!
-No tak, jasne. Jutro będzie to samo!! -wydarłem się na niego.
-Nie dramatyzuj... Zachowujesz się jak baba!
-JA?! CZEMU?! Bo chcę spędzić choć trochę czasu z ukochanym?! -do oczu napłynęły mi łzy.
-To mam zostać? -przewrócił oczami.
-Nie, nie chcę żebyś siedział ze mną bo musisz. -poszedłem do sypialni, a on wyszedł z domu.
Miałem dość. Cały czas to samo. Tylko raz udało nam się zrobić coś romantycznego. Może i jestem jak baba, może jestem nudny, ale ja go kocham i chcę z nim spędzić jak najwięcej czasu. Jedynie Liam mógł mnie zrozumieć. Zadzwoniłem do niego i poprosiłem o to, żeby do mnie przyjechał. Był po 15 minutach, od razu zaczął wypytaywać co się stało, ale go uspokoiłem.
-A gdzie Harry? -rozglądał się po salonie.
-Z Zaynem- opadłem na kanapę. Liam usiadł obok mnie i objął ramieniem -Nie wiem czy to ma sens... Z dnia na dzień coraz bardziej się oddalamy. kocham go, ale... po prostu mi go brakuje. -Ły mi poleciały.
-Gadałeś z nim o tym? -zapytał ocierając mi łzy z policzków.
-Próbowałem, ale on uznał, że zachowuję się jak baba i dramatyzuje...
-Zadzwoń do niego, teraz. -dał mi telefon. -No śmiało. powiedz, że ma wrócić do domu w ciągu 10 minut, bo jak nie to się wyprowadzasz! -zawahałem się. -to zawsze działa. Danielle na mnie próbowała.
Wziąłem telefon i płaczliwym głosem powiedziałem, harrem, to co kazał Liam. Podziałało. Harry po upływie 15 minut zjawił się w domu.
Był trzeźwy. Może po jednym piwie, ale dało się  nim rozmawiać, to najważniejsze.
-Liam? Co ty tu robisz? -spytał zdziwiony Harry.
-Nic. właśnie wychodzę.
-Nie... Czekaj! -złapałem go, ale on tylko przecząco pokiwał głową.
-Nie, powinniście zostać sami. -wyszedł.
-Co to były za groźby, że się wyprowadzisz?!
-Miałem inne wyjście? inaczej byś nie wrócił.
-Co chciałeś? po co miałem pracać? -oburzony zdjął płaszcz i rzucił go na fotel.
-Bo tu jest twój dom. Musimy porozmawiać. -usiadłem i wskazałem loczkowi miejsce obok mnie. Usiadł a ja zacząłem mówić...
-Harry, kocham cię, i jesteś dla mnie najważniejszy. Nie przerywaj mi proszę. -zobaczyłem, że chciał coś powiedzieć. - no, i ty ciągle gdzieś wychodzisz, nawet jak jesteśmy w trasie ty wieczorami znikasz. Nie czuję twojej miłości. Czasem potrzebuję przytulenia, pocałunku, pocieszenia. Potrzebuję Ciebie! Jeśli twoje postępowanie wobec mnie się nie zmieni, odchodzę. -łzy napłynęły mu do oczu.
-Debilu! kocham cię, nie dam ci odejść słyszysz? Zrobię wszystko, abys został ze mną na wieki wieków! Proszę wybacz mi... - spojrzał swoimi głęboko zielonymi oczami na mnie. Nie moglem się im oprzeć. Gdy zobaczyłem pierwszą łzę spływającą po jego policzku od razu zachciało mi się płakać.
-Nie rycz idioto! Bo ja zacznę. -zaśmiałem się
na twarzy Styles'a pojawił się cwaniacki uśmieszek, który symbolizował to, że Harry chce poświntosztyć. Rzucił się na mnie i przyssał do moich ust. gdy go od siebie oderwałem spojrzeliśmy na siebie. w jego paczadełka mogłem patrzeć cały czas. Były piękne, szczere, często uśmiechnięte, po prostu cudowne! Teraz muskał moja szyję. Był tak blisko mnie, że aż czułem jego perfumy, swoim oddechem smyrał moja szyję, a mnie przeszedł przyjemny dreszcz. ściągnął moją koszulkę a następnie czerwone rurki i bokserki. Zostałem nagi. ja też nie byłem dłużny i uwolniłem jego Hazzacondę.

*rano...*
To była noc!!!! - pomyślałem budząc sę w objęciach ukochanego. Powoli uwolniłem się z jego ramion i poszedłem do łazienki się wykąpać. Zimny prysznic, tak to było to czego potrzebowałem! cały w skowronkach wszedłem do kuchni i sięgnąłem po nutellę i łyżkę i zacząłem ją jeść. W końcu do kuchni wszedł Curly. Pocałował mnie w czoło i wziął na palca trochę nutelli.
-Jak ci się podobało? -uśmiechnął się do mnie, widać było, że jest z siebie dumny.
-weź, nie usiąde na dupie prez tydzień! -zaśmiałem się, a Harry zareagował dwa razy głośniej.
-Czyli było fajnie? -źrenice mu się wyraźnie powiększyły.
-Z tobą zawsze! -pocałowałem go i wyszedłem z kuchni.

*tydzień później...*
-CO?! W KTÓRYM SZPITALU?! Już jadę!! -otrzymałem telefon ze szpitala. Harremu cos się stało, jednak nie chcieli mi powiedzieć przez telefon co. Momentalnie wziąłem kluczyki i pojechałem do pobliskiego szpitala. harry leżał w sali nr 69, cos akurat dla niego. Nie interesowało mnie to, że na korytarzu jest masa pacjentów lub lekarzy, biegłem na łeb na szyję do jego pokoju.
-harry, harry otwórz oczy!! Spójrz na mnie!! - trzymałem go za rękę.
-dzień dobry, Pan jest z rodziny Harolda? -spytał lekarz który wszedł do sali.
-Tak, znaczy nie, ale jestem jego partnerem. -popatrzył sie na mnie ze zdziwieniem. -Co z nim? Co się stało?
-Przedawkowanie narkotyków.
-Co?! To nie możliwe. -usiadłem z wrażenia i pusto gapiłem się na podłogę.
-Czy pan Styles brał narkotyki? Zdarzało mu się to? -spytał patrząc raz na mnie raz na niego.
-nie, nigdy. Znaczy nic mi o tym nie wiadomo...- rozbeczałem się, kurwa, rozbeczałem się jak małe dziecko i nie umiałem przestać. -często wychodził do klubów się bawić ze znajomymi. Ja zostawałem w domu.
-Jego stan wskazuje na to, że to nie był pierwszy raz. Conajmniej od miesiąca to trwa. Tym razem wziął za dużo. Pierwsze 24 godziny pokażą nam czy przeżyje. Proszę być dobrej myśli. -złapał mnie za ramię i blado uśmiechnął po czym wyszeł. Zanim zamknął drzwi dałem mu numery chłopaków aby tu przyjechali.
-Harry, ty gnoju w co ty się wpakowałeś?! Co ty odpierdalasz!! -krzyczałem zapłakany. nigdy jeszcze nie byłem w takim stanie.
Chłopaki przyjechali w ciągu godziny.
-Ty dupku! Co zrobiłeś Harremu?! To przez ciebie!! -rzuciłem się na Zayna, chłopaki mnie trzymali, gdyby nie oni zabiłbym go tam. - To z tobą wychodził, z tobą się bawił!!
-LOUIS USPOKÓJ SIĘ!! CO SIĘ STAŁO? -Liam mną potrząsnął podczas gdy Zayn i Niall stali w szoku.
-Harry przedawkował narkotyki. Podobno to nie byl jego pierwszy raz, ale tym razem... -znowu! szkag! byłem cały czerwony od płaczu i złości.
-Co?! -wykrzyczeli wszyscy razem.
-Nie udawaj zdziwionego... Ty pewnie razem z nim ćpałeś!
-Nie! Na serio! Przez ostatni tydzień się z nim nie widziałem poza koncertami i wywiadami, serio! -malik pokolei na wszystkich patrzył.
-Ej, brachu.. jesteśmy z tobą. Nie wierzę w to co się właśnie dzieje.. Harry taki nie jest. -Niall mnie objął. -miał jakieś problemy?
-Nie.. -zastanowiłem się. - na pewno nie. Nic mi nie mówił.
nagle sprzęt którego było mnustwo przy Harry'm zaczął piszczeć jak oszalały. To oznaczało tylko jedno, brak oznak życia.
-Nie! harry! harry nie! Nie rób mi tego błagam cię!!!!! - krzyczałem jak jeszcze nigdy. Gdyby nie chłopaki teraz lezał bym na Harrym i go ratował, nie dawałem rady im się wyrwać. -Ty dupku ja cię kocham, nie możesz mi tego zrobić, słyszysz?! Nie możesz!!
Lekarze wparowali do sali i kazali nam wyjść. Siedziałem na ziemi skulony i płakałem w sercu modląc się, żeby to był tylko głupi sen. Niestety. Chłopaki na mnie cały czas patrzyli ze łzami w oczach. Dla nich to nie było łatwe, ale nic nie mogli zrobić. Nawet nie mogli mi powiedzieć głupiego "Będzie dobrze". siedzieliśmy w milczeniu przez dobre 10 minut potem Lekarz do nas wyszedł.
-Bardzo mi przykro.. -spuścił głowę w dół.
-Nie, nie, to nie prawda.. niech pan powie, ze zartuje.. prosze!
-niestety.. Ma pan chwilę aby się pożegnać. - Weszliśmy do sali, chłopaki otoczyli łóżko a ja rzuciłam się bna harrego.
-Harry, coś ty narobił. Co ja teraz zrobię. Co ci przyszło do głowy. Kocham Cię curly! -lezałem na łóżku i na koniec pocałowałem go lekko w jego suche wargi. gdy leżałem tak z nim w ciczy usłyszelismy PIP..  jedna kreska sie podniosła i opadła i tak cały czas.
-Harreh..-podniosłem głowę z nie dowierzeniem.
-Dawaj, no dawaj... -Niall trzymał kciuki.
-Panie doktorze!! -wydarł sie Malik. -On zyje!! -Lekarz wszedł do pokoju.
-to nie możliwe.. -sprawdzał sprzęt czy aby działa poprawnie, jednak nie bylo żadnej skazy.
-Co cud! Loczku obudź się... -potrzepał powiekmi Harry tak jak go prosiłem. -Ty debilu. -przytuliłem go delikatnie.
Harry był zdezorientoewany. Nie wiedział co tu robi i musieliśmy mu wszystko opowiadać.
-Przepraszam. Nie chciałem. Przepraszam Cię -spojrzał na mnie. -was. -puścił oczko do chłopaków.
Przez kolejny tydzień leżał w szpitalu a mi obiecał, że już nigdy tak nie zabalanguje. To zdarzenie umocniło nasz związek i teraz jest o wiele lepiej.
___________________________________________
wiem.. zawaliłam, PRZEPRASZAM!!
miałam dodawać częściej, ale kompletnie nie miałam weny i siły...
Inaczej sobie wyobrażałam tego imagine'a i niezbyt mi się podoba, ale dodaję go tylko dlatego, że dawno nie  dodawałam za co jeszcze raz bardzo przepraszam!
DODAŁAM SONDĘ!!! GŁOSUJCIE Z KIM MA BYĆ NASTĘPNY IMAGINE!!
komentujcie.
-Mrs. Carrot. x

http://youtu.be/1KMz67EqsNk < mój filmik dla dziadka Lou (@iankeithtom)
jeśli ktoś go nie widział to zapraszam do obejrzenia :D Sam dziadek Tomlinson go widział i udostępnił <3
do tego mnie follownął! NARESZCIE! haha :D tak wiem, ale jaram sie no huehuehuehe xd
dobra koniec ogłoszeń, jeśli chcecie coś ode mnie i wgl to mój TWITTER to @bahaha143

6 komentarzy:

  1. kurwa, kurwa, kurwa! JEST LARRY JEST MOC ♥.
    nie no, nie wiem co mam Ci powiedzieć.
    wiedz, że to kocham :3

    OdpowiedzUsuń
  2. geniaaaaaaaalny ! rozbeczałam się ! xd
    - asia xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Popłakałam się. Super imagin :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Po długim poście komputerowym wchodzę i paczam - twój imagin. Piękny jest, łzy mi w oczach stanęły.

    OdpowiedzUsuń
  5. JAKIE ZAWALIŁAM ! JA SIĘ TU PORYCZAŁAM MYŚLAŁAM ZE MI ZARAZ SERCE PŁUCA ZGWAŁCI TAK SIE MARTWIŁAM CZY HARRY PRZEZYJE

    OdpowiedzUsuń
  6. popłakałam się . przepiękne <3

    OdpowiedzUsuń